Uwaga!

Autorki na wstępie chciały zastrzec, że nie odpowiadają za urazy na tle psychicznym i fizycznym po przeczytaniu poniższego. Polecają również przed czytaniem znaleźć bezpieczną pozycję, ażeby ewentualny upadek nie zaowocował powazniejszymi konsekwencjami.
I nie, my wcale nie jesteśmy tak pojebane, jak może się Wam wydawać po przeczytaniu Absurdu :D

sobota, 10 września 2016

Odcinek 4.

– Torres, złaź mi z fotela – wrzasnęła głośno Iza, ciągnąc blondyna za rękę, żeby ustąpił jej miejsca. Ten miał jednak wielki ubaw z jej wysiłku i tylko podśmiewywał się z niej pod nosem.
– Jego nie ruszysz – zaśmiała się Marta.
– Lola właśnie wypiła kubek kawy – oznajmił wszem i wobec Aaron. Dziewczę parsknęło śmiechem.
– I zjadłam ci kanapkę – dodała głupio szatynka.
– Dziękujemy za tak ważną do naszej egzystencji informację – śmiał się Iker.
– Wiem, że go nie ruszę. Spasło się to to – mruknęła I. Torres posadził ją sobie na kolanach i szepnął:
– Bo za dobrze gotujesz.
– Jej, nikogo nie interesuje los mojej biednej kanapki? – oburzył się Azza.
– Kochanie, ty nikogo nie interesujesz – odgryzła się jego towarzyszka zajmująca tradycyjne już miejsce na jego kolanach.
Torres wybuchnął śmiechem na słowa Loli.
– Tak nawiasem jestem głodny, bo Marta zrobiła rybę tylko, więc o kanapce pogadać możemy – powiedział Iker.
Aaron się zaś oburzył i to wyraźnie, bo aż poczerwieniał na twarzy.
– Rambo, wiesz co ci powiem? – odezwała się Lola, szykując ciętą ripostę. – Tobie to w czerwonym nigdy nie było do twarzy.
Torres ze śmiechu prawie zrzucił zalegającą mu na kolanach Izę.
– Ładnie tutaj żartujemy – kpiła Marta.
– Chociaż w sumie… – zreflektowała się Lola po dłuższej chwili namysłu. – Jest taki jeden odcień czerwieni, w którym ładnie byś wyglądał. 
Aaron westchnął ciężko, doskonale wiedząc, do czego ta pije.
– Tak, tak, wiem, że nigdy mi nie wybaczysz niepodpisania kontraktu z tym twoim United.
– Ale Arsenozłom ma też czerwone koszulki – wymyślił się Iker.
– Ale Złom ma inny odcień – westchnął Aaron. – Przynajmniej według opinii tej małej kibolki United. 
Lola na słowa "kibolka United" wypięła dumnie pierś.
– W Londynie takich nie uświadczysz! – zawołała.
– Czerwony to czerwony – praktycznie stwierdził Iker.
– Zaraz ci wymieni wszystkie odcienie czerwieni, jakie zna – ostrzegł Aaron.
– Ja znam jeden: czerwony – odparła Marta.
– Czerwony to czerwony, powiadasz? – zachłysnęła się powietrzem Lola. – A karminowy? A winny? A szkarłat?
– I jeszcze karmazyn – dodał Aaron.
– CZERWONY TO CZERWONY, KURWA – wzburzyła się Marta.
– Podzielam! – poparła Iza.
– Ramsey! – zakrzyknął zdziwiony Torres. – Skąd ty znasz takie słowa?
– W tym Złomie to jednak jesteśmy mądrzejsi niż w waszym Szmateksie – skromnie odparł Aaron. – Poza tym Lola często maluje paznokcie.
– Ja też, jednakże nie mam takiej szerokiej gamy barw – stwierdziła Marta.
Lola przez dłuższą chwilę milczała, ale Aaron mógł tylko schować twarz w jej włosach,  kiedy już wypaliła:
– Jeszcze o cynoberze zapomniałam.
– Mądrzejsi? – zdziwił się Fernando. – Nie wydaje mi się… Znajomość odcieni czerwonego nie świadczy o ponadprzeciętnej inteligencji. Co z resztą widać na załączonym obrazku – wskazał ręką na Aarona.
– Marta, twoja siostra zna nazwę każdego koloru lakieru do paznokci – westchnął Aaron. – Te, Torres, to nie ja myję włosy szamponem z domieszką wody utlenionej.
– Wiem, poniekąd tego doświadczyłam – przyznała się Marta.
– Dobrze, że w ogóle myjesz – odparł Torres, uśmiechając się szeroko.
– Hahaha, jebłem – zwijał się Iker ze śmiechu.
– I burgund, i buraczkowy, i eozyna, i kardynalski, i krwisty, i makowy, i minia, i poziomkowy, i róż pompejański, i róż indyjski, i tango, i wiśnia, i... i chyba tyle – kontunuowała wyliczankę Lola.
– Torres, w porównaniu z tobą często się kąpię – odgryzł się Aaron. – I nie pudłuję sam na sam z bramką Lamowatego.
– A w ilu finałach Euro strzeliłeś bramkę? – spytał. – Uuuups, wybacz. Nie grałeś jeszcze w finale...
– A spierdalaj mi z Euro! Walia gra dupę, ale ja mam Olimpiadę przed sobą – zawołał.
– Ja jebię – dołączyła się M. do Ikera.
– Kogo jebiesz? – obudziła się z transu Lola, która kontemplowała paznokcie w kolorze... eeee, chyba magnety.
– A tam zgarniesz wszystko. Całe igrzyska będą twoje – zironizował Piegowaty. Iza szturchnęła go w ramię, jednak ten był w tak dobrym humorze, że nic sobie z tego nie robił, i jedynie przytulił ją bardziej, uniemożliwiając jej ruch.
– Jak to kogo, Ikera! – krzyknęła M.
– ON MNIE ZOSTAWIA NA IGRZYSKA! – zawyła nagle Lola. – Eee, jak Ikera, to nie chcę trójkąta.
Aaron udał, że przemilczy drugą część jej wypowiedzi. Podobno pracowali z psychologiem nad jego zazdrością i jej... puszczaniem się, o ile to dobre słowa.
– Cicho siedź, Torres. Macie w bramce Lamę, a jak Lama to jest ubaw – prychnął Aaron.
– No wiesz?! A Torresa byś wolała? – powiedziała z dezaprobatą M.
Torres zaczął jeszcze głośniej rechotać.
– Nie pocieszaj się, Ramsey.
Iza spojrzała groźnie na Lolę.
– Wal mi się od Lamy – warknęła rychło w czas Lola. – Lama to Lama, ale strzał Maty-Szmaty na zeszmaconym stadionie wybronił. Torresa? Nie, sisi, nie, z Torresem to ja już mam doświadczenie sprzed lat – parsknęła. 
– A zobaczysz, utleniony, że jeszcze zwojuję Olimpiadę!
– Tak. Nie zdradzaj Aaronka – zaśmiała się M.
Śmiech Torresa jeszcze głośniej rozniósł się po pokoju, a Iza prawie leżała na podłodze, mimowolnie spychana przez blondyna.
– Tak, tak. A czy w twojej bajce masz jednorożca? Czy smoka? Czy może kucyka?
– Aaronek leczy się z zazdrości. Lekarz twierdzi, że to wszystko jest efektem złamanej nogi – Lola wystawiła język.
– Torres, przypomnę ci, że mój Złom ograł twój Lumpeks 5:3 – szydził Aaron. – Iza, jak ty znosisz tego cwela? – zapytał Ramsey, spoglądając na blondynkę z nieukrywanym żalem.
– To go wylecz, sis – jeszcze głośniej śmiała się M., dając całusa I. w usta.
– Ale ze Złomem na IO nie pojedziesz – przypomniał Torres.
– Ciężko jest – westchnęła Iza, patrząc smutno na Piegowatego. – Ale daję radę.
– Kocha mnie, pacanie – oznajmił blondyn, patrząc z wyższością na Aarona.
– A może być coś gorszego od Złomu? – zapytała Lola. – Jakoś leczę, choć kawałek Bilbao ciężko zniósł dziś po południu. 
– W ich oczach widziałem, że chcą cię przelecieć! – zaczął bronić się Walijczyk. 
– A może ja tego chciałam? – warknęła Lola. Aaronowi zabrakło sił do odgryzienia się, więc odpowiedział tylko Torresowi:
– Lola mnie też, tleniony
– No właśnie. I też musi z tobą wytrzymywać – stwierdził Fernando. – Współczuję tym naszym kobietom – westchnął, przytulając Izę nieco mocniej.
– Ja jej nie spycham na podłogę – odgryzł się Aaron.
– Jesteś irytujący i bez tego – odparł Torres.
– Dobrze, że my nie mamy takich problemów – ucałował M. Iker.
Lola uśmiechnęła się głupiutko, po czym strzeliła swoim ulubionym tekstem:
– Rambo, słoneczko, moja szyja się nudzi.
– Słyszysz? Zajmij się czymś pożytecznym – doradził Piegowaty.
Rambo zareagował w wiadomy sposób, zakańczając tym samym dziwną dyskusję z Torresem, a zadowolona Lola dodała:
– Paznokcie muszę sobie jutro zrobić.
– Zrobisz i mi? Zawsze mi krzywo wychodzi – jęknęła Iza.
– Mi też wychodziło krzywo, więc jak robię wielokolorowe, używam taśmy klejącej – poradziła Lola. – A na jaki kolorek chcesz, Iziu?
– Też używam taśmy, ale dalej mi nie wychodzi. W sumie nie wiem, jakie doradzasz? Teraz mam czerwono-niebieskie – pochwaliła się, dumnie wypinając pierś. – Podążajmy tym tropem.
– Proponuję całość najpierw zrobić jaśniejszym, a potem domalować połówkę ciemniejszym kolorem. Sama mam lawendowo-atramentowe, ale jutro zmienię na barwy hiszpańskie – uśmiechnęła się Lola. 
Aaron ciężko westchnął.
– Aaron, nie martw się, ja też nie czaję – pożaliła się M.
– I to jest twoja siostra – westchnął Ramsey.
– Może chyba wyjść. Ufam ci – Iza uśmiechnęła się przyjaźnie.
– Przecież nie jesteśmy identyczne – skwitowała M.
– Więc zrobimy jutro paznokcie – wyszczerzyła się Lola. 
– Uwaga, mózg jej się przegrzewa z radości – prychnął jedynie Ramsey, nim nie zgasiło go groźne spojrzenie dziewczyny. – Wiesz, Marta, te same geny, powinnyście mieć cechy wspólne.
– Mamy kilka. Lubię malować paznokcie, ale, kurwa, bez przesady – mówiła obojętnie M. 
– I za to cię kocham, za normalność – pocałował M raz jeszcze Iker.
– Lola i normalność – prychnął Aaron. – Ona to najbardziej szurnięte i głupie zjawisko, jakie w życiu spotkałem!
– Też cię kocham, Rambo – uśmiechnęła się wspomniana.
– A ciebie co tak cieszy? – spytała Iza, patrząc na Torresa, którego prawie rozrywał ze śmiechu, który uparcie tłumił.
– Popatrz – podsunął jej pod nos telefon, na którym odtwarzał jakiś filmik o kocie. – Teraz będzie najlepsze.
Gdy wspomniana przez niego akcja minęła, zaczął się przeraźliwie śmiać.
– Co ty dziś ćpałeś? – skrzywiła się Iza, po czym zwróciła się do Aarona: – O Loli mówiłeś? Tu – wskazała ruchem głowy na blondyna – jest jeszcze bardziej szurnięte zjawisko.
– I za to was lubię. Ja nie jestem taka głupia, dopełniamy się – zamyśliła się M.
– Pewnie sezamki – westchnęła Lola. – Ale żeby filmik oglądać i się śmiać? To takie żałosne.
– Lola dostała rolę tej głupszej siostry, ale równie uroczej, Marto – odparł Aaron.
– Urocza to ja nie jestem, uwierz na słowo – stwierdziła gorzko M. – I nie komplementuj na siłę.
– Bo śmieszny – rzucił Torres.
– On ma dziś od rana taki dobry humor, wszystko go bawi, więc nie dziw się, że się śmieje z filmiku – jęknęła Iza, nieco zażenowana zachowaniem Piegowatego.
– Nie komplementuję na siłę! – zawołał Aaron.
– Rambo, bo zaraz zamienimy się rolami i to ja będę zła i zazdrosna – warknęła Lola. – Pokażcie mi ten debilny filmik, co?
Torres rzucił jej swój telefon.
Po obejrzeniu filmiku Lola i Aaron zgodnie parsknęli śmiechem, po czym oświadczyli:
– Ten filmik jest pojebany.
I odrzucili telefon, przypadkiem trafiając w Izę.
– Ałaa – krzyknęła blondynka.
– Mówiłem, że śmieszny – skwitował Torres, całując Izę w obolały nos.
– Sorry! – zawołali zgodnie Lola i Aaron. Po chwili on dodał:
– Pojebany nie jest synonimem śmieszny.
– Ale się śmialiście, czyli coś w nim jest.
– Z debilizmu tego chłamu się śmialiśmy – westchnęła Lola.
– No a ja to z czego? – Torres wzruszył ramionami.
– Ciebie to bawiło szczerze, my się tylko zaśmialiśmy, bo tak durne rzeczy oglądasz – wytłumaczył Ramsey.
– Bawiło, bo mam dobry humor – tłumaczył.
– Dobra, Torres, nie licytuj się już. Jebło ci coś dzisiaj i tyle. Jutro może przejdzie i znormalniejesz – westchnęła Iza.
– On normalny? – zakpił Aaron. – To jak myśląca Lola!
– Albo ty w formie – rzucił blondyn.
– Aaron dawno, dawno temu, jeszcze przed zezłomowaniem się miał formę! – zaprotestowała Lola. – Potem mu nogę złamali.
– Biedactwo – zironizował Piegowaty, wracając do przeglądania zawartości yt na swoim telefonie.
Aaron westchnął, a Lola usiadła mu na kolanach przodem do niego i zajęła się odpędzaniem złego humorku, w który przypadkiem popadł, tudzież niemiłych wspomnień
Lola westchnęła po chwili, wstała z kolan Aarona i wzięła go za rękę.
– Idziemy sobie, bo ten tutaj wpadł w szok powspomnieniowy.
I tyle ich widzieli.
– Chodź i ty. Może wytrzeźwiejesz pod prysznicem – zastanowiła się Iza, ściągając Torresa z fotela.
– Wspólny prysznic? – ożywił się blondyn.
– Niekoniecznie o to chodziło, ale jeśli to ma pomóc... – mruknęła i zaraz znikli gdzieś za drzwiami.
– Taak, my, pszczółko, zostajemy?
– Tak – oparła M.

*koniec odcinka 4*


Lola: Nie wierzę, że naprawdę to publikuję. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz